Czy 2019 r. to rok zmian?

Od jakiegoś czasu śmieję się, że rok 2019, to rok zmian. Z miesiąca na miesiąc utwierdzałam się w tym przekonaniu, nie widząc w zmianach nic złego, po to też są. W końcu u każdego następuje moment przełomowy, zdobywa się na odwagę i zanim się obejrzy znajduje się w nowym otoczeniu czy środowisku.
Jednak wszelkie zmiany głownie dostrzegane są w małych społecznościach czy gronach osób najbliższych - to oczywiste, że skupiamy się na tym co dotyczy też nas. Bo przecież, kogo interesuje czy sąsiad z końca ulicy kupił nowy samochód? I tak nie da się nim przejechać.
Jednak najdziwniejsze w zmianach jest to, że koncentrujemy się tylko na aspektach materialnych.
Może dlatego nie dostrzegamy, coraz gorszej jakości powietrza, którym oddychamy na co dzień?
Może dlatego nie zwracamy uwagi na śmieci leżące na ulicy, jak gdyby były wyrazem nowoczesnego street-art'u?
Może dlatego jesteśmy tak ślepi na zmiany klimatyczne i globalne ocieplenie?

Wymienić by tu można całą paletę problemów globalnych, na którą zwykły człowiek nie zwraca uwagi. Oczywiście, możemy wyjść z założenia - przecież i tak nie mam na to wpływu i kolejny papierek zostawić koło kosza.
A co jeśli jest inaczej? Co jeśli, właśnie Ty możesz przyczynić się do zmiany miejsca w którym żyjesz?

Od lat słyszymy w telewizji: " Naukowcy biją na alarm, koniec świata jest już bliski". Większości pewnie przeżarła się już postapokaliptyczna wizja świata, w której albo utoniemy po roztopieniu się lodowca, albo zakończenia żywota przez ogromny kosmiczny odłamek, który uderzy w nas z niesamowitą prędkością i zmiecie 99% powierzchni ziemskiej.
Więc jak to możliwe, że z prawa i lewa alarmuje się o zagładzie, a ludzkość dalej żyje i ma się świetnie?

Osobiście wychodzę z założenia, że nie asteroida nas zabije, tylko my sami. Z dnia na dzień słyszymy o ulepszaniu broni, lotach na marsa, eksploatowaniu kosmosu. Ale dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, jak spowolnić globalne ocieplenie? Człowiek z dnia na dzień udowadnia, że przekracza szczyty swoich możliwości, więc dlaczego nie mógłby wynaleźć substytutu biodegradalnego plastiku?
Jak to mówią, głupota ludzka nie ma granic i ja się pod tym podpisuję. Kiedy w kwietniu palił się zabytek sztuki architektonicznej - Notre Dame, miliony ludzi wstrzymały oddech i zwróciły oczy na Paryż z nadzieją szybkiego ugaszenia pożaru. Media na całym świecie nagłaśniały sprawę, co przyniosło rezultat w postaci milionów na odbudowę katedry.

Z drugiej strony mamy sierpień 2019 r. Już trzeci tydzień, w rekordowym tempie palą się nie tylko płuca ziemi, ale również nasze. Względy polityczne i w tym wypadku wygrały. Wylesianie lasów Amazońskich, jak się okazuje, to normalna procedura, tylko dla kogo?
Zabawne jest to, jak jeden człowiek może pstryknięciem palca wybić 60% fauny i flory puszczy Amazońskiej, a na domiar złego nikt nie może go w tym powstrzymać. Czy naprawdę, kolejne miasto czy pola uprawne są nam AŻ tak potrzebne?
Tak więc, gdzie te media, które kilka miesięcy wcześniej godzinami relacjonowały pożar w Paryżu? Gdzie Ci hojni sponsorzy? Przecież nie płonie tylko zabytek - nie umniejszając Notre Dame, płonie coś więcej. Warto przypomnieć, że lasy amazońskie produkują 20% tlenu na Ziemi, zajmują prawie tyle co połowa USA. Z informacji podanych przez brazylijski Narodowy Instytut Badań Kosmicznych, pożar z każdą minutą pochłania powierzchnie półtora boiska piłkarskiego. Nie zdążysz wypić porannej kawy, a już kolejne "boisko" zniknęło.

Kilka dni temu, przeczytałam artykuł związany z pożegnaniem lodowca na Islandii. Cała sytuacja wydaje się być wręcz przekomiczna. Wyobraźcie to sobie, grupka ludzi na pogrzebie 700 - letniego lodowca. Tyle tylko, że cały happening miał charakter symboliczny, z dedykacją dla przyszłych pokoleń. Przy tej okazji, dobrze byłoby się zastanowić - czy przyszłe pokolenie zostanie wychowane w duchu poszanowania miejsca w którym żyje?

Wydaje się, że końca ekologicznych tematów nie ma, tak jak śmieci w oceanach. Jednak jaki jest cel moich dywagacji?

Nakłonienie czytelnika do refleksji. Może jako zwykły szary obywatel nie mamy wpływu na decyzje polityczne rządów państw. Może nie każdego stać na przywiązywanie się do drzew przy zrównywaniu z ziemią puszcz. Może nikt nigdy nie wyłoży milionów na wykup ziemi, nie pod osiedla czy rolnictwo, a pod sadzenie lasu.
Ale na pewno każdego z nas stać na zamianę plastikowej torebki na papierową torbę. Na segregowanie odpadów czy posprzątanie śmieci - nie tylko po sobie. Dlaczego dzień Ziemi nie może być obchodzony codziennie, skoro ona codziennie obdarza nas czymś nowym? Właśnie takimi małymi krokami nauczmy siebie i przyszłe pokolenia szacunku do natury. Pokażmy, że 31 lat, które dają nam naukowcy jako gatunkowi ludzkiemu na przeżycie, tacy zwykli szarzy obywatele potrafią zamienić w kolejne wieki.

Nasuwa się więc ostatnie pytanie - czy 2019 r., to rzeczywiście rok zmian?

M.
Ps. zostawiam zdjęcie, które zainspirowało mnie (jeśli wgl. można je tak określić) do napisania tego wpisu.

Komentarze